Ostatniej niedzieli miałam zabawne spotkanie. Po wyjeździe weekendowych gości, k…

Ostatniej niedzieli miałam zabawne spotkanie. Po wyjeździe weekendowych gości, kiedy nie spodziewałam się już nikogo, słyszę dzwonek do bramy. Hmm, pewnie goście czegoś zapomnieli. Zdziwił mnie widok nieznanej mi pary, a ich najwyraźniej zirytowało moje zdziwienie. „Byliśmy umówieni”. Wiecie, że bywam roztrzepana na maksa, więc nie protestowałam. Co prawda byłam umówiona z nauczycielką jogi z Poznania na pokazanie naszego miejsca, ale… ona już była dzień wcześniej. O co cho??? Idziemy przez ogród, oni się rozglądają i nic nie mówią, a ja intensywnie przeglądam w głowie różne możliwości i nic mi nie przychodzi na myśl. „Wybaczcie, że pytam, ale w jakiej sprawie byliśmy umówieni?”. To pytanie zirytowało ich jeszcze bardziej. „Pani sprzedaje Dzikie Róże, a my chcemy je kupić.” Tłumaczę, ze to pomyłka, ale para nie ustępuje. Jest tak głęboko przekonana o celu swojej wizyty, że zaczynam wątpić we własną poczytalność.
C.d.n.
Zdjęcia Magda Wolna







Zobacz nas na Facebooku

8 Komentarze do tego posta

Zostaw komentarz!